Piotr Starzyński mógł mieć w meczu z GKS-em Katowice typowe wejście smoka. Pomocnik zielono-czarnych minutę po wejściu na boisko pokonał Dawida Kudłę jednak sędziowie dopatrzyli się pozycji spalonej i nie uznali gola.
Katowice to jest ciężki teren. Wiadomo było, że nie będzie to łatwy mecz i tak właśnie było. Szkoda, że ostatecznie tej bramki nie było. Nie wiem czy był tam spalony bo jeszcze tego nie widziałem na powtórce. No trudno taka była decyzja z boiska i teraz trzeba walczyć o zwycięstwo w kolejnych meczach. Fajnie, że zaraz po wejściu na boisko pojawiłem się w bramkowej sytuacji. Oby następna tego typu okazja to była już bramka – powiedział Starzyński po meczu z GKS-em.
Dla Starzyńskiego dzisiejsze spotkanie miało również wymiar sentymentalny. 20-latek urodził się bowiem właśnie w stolicy Górnego Śląska.
– Urodziłem się w Katowicach to jest moje miasto. Fajnie tu wrócić i zagrać mecz na tym stadionie. Szkoda, że nie udało się dziś przypieczętować tej wizyty bramką i trzema punktami – dodał pomocnik Górnika.