Wraz z zawodnikami Górnika Łęczna kontynuujemy podróż po świecie. Była już liczna kolonia Brazylijczyków i młodzieżowy reprezentant Związku Radzieckiego. Teraz pora na jedynego Peruwiańczyka w historii Klubu. – Josimar Atoche to peruwiański Makelele. Bierze na siebie czarną robotę, ale potrafi też rozegrać piłkę – mówił menadżer piłkarza.
Środek pola
Peru to niesamowity kraj. Podzielony przez trzy krainy geograficzne: costa (wybrzeża), sierra (góry), selva (dżungla), które ukrywają piękne krajobrazy i niezwykłe zabytki. Od słynnego Macchu Picchu aż po Wyspy Uros.
To południowoamerykańskie państwo to też kraina utalentowanych piłkarzy. Właśnie z Peru pochodzą Claudio Pizarro, Roberto Palacios czy Jefferson Farfan. To też jeden z ulubionych krajów… Franciszka Smudy. Przynajmniej jeśli chodzi o cele transferowe. To z Peru do Lecha Poznań trafił Hernan Rengifo, z którym o miejsce w składzie rywalizował młody Robert Lewandowski.
Zimą 2017 roku popularny „Franz” Smuda piastował rolę trenera pierwszej drużyny Górnika Łęczna. Zdaniem szkoleniowca zespół potrzebował wzmocnień w środku pola. Padło na Peruwiańczyka Josimara Atoche. – To peruwiański Makelele. Bierze na siebie czarną robotę, ale potrafi też rozegrać piłkę – mówił „Przeglądowi Sportowemu” Ricky Schanks, menadżer piłkarza.
Mieszkający na Florydzie agent wyrobił sobie miano specjalisty w tego typu ruchach transferowych. Wcześniej sprowadził do Polski Manuela Arboledę, Henry’ego Quinterosa oraz wspomnianego już wcześniej Rengifo. Smuda zaufał staremu znajomemu i ściągnął do Łęcznej Atoche.
„Szczęście do zawodników”
3 lutego 2017 roku Josimar parafował umowę z Górnikiem, stając się przy tym pierwszym i jak na razie jedynym Peruwiańczykiem w historii Zielono-Czarnych. – Bardzo się cieszę, że przychodzę do Górnika. Będę dawał z siebie wszystko tak, żeby trener Smuda był ze mnie zadowolony – mówił nowy zawodnik Zielono–Czarnych.
Kim był zawodnik, który przybył na Lubelszczyznę z drugiego końca świata? Przed transferem do Górnika reprezentował rodzime drużyny: Alianza Atlético, José Gálvez FC, Club Juan Aurich oraz Alianza Lima. W sumie rozegrał 210 spotkań w lidze peruwiańskiej, notując w tzw. międzyczasie cztery występy w kadrze narodowej. Były to jednak mecze towarzyskie, w których łącznie zagrał nieco ponad godzinę.
Warto też odnotować, że w czasach juniorskich przez siedem miesięcy grał w chilijskim potentacie – Universidad Catolica. Z kolei 2007 rok spędził w węgierskim zespole Honvedu Budapeszt.
– Josimar jest doświadczonym zawodnikiem. Ma za sobą sporo występów w pierwszej lidze i kilka w reprezentacji. Zawsze miałem szczęście do zawodników z Peru. Mam nadzieję, że tak będzie i tym razem – mówił Franciszek Smuda.
27–latek zdecydowanie podniósł poziom rywalizacji w środku pola. Oprócz Atoche na tej pozycji mogli grać w również Krzysztof Danielewicz, Szymon Drewniak, Adam Dźwigała, Radosław Pruchnik oraz Łukasz Tymiński i Dragomir Vukobratović.
„Koledzy z Twittera”
Josimar Atoche zadebiutował w Górniku w meczu 27. kolejki Ekstraklasy. Rywalem Zielono-Czarnych była wtedy Arka Gdynia. Peruwiańczyk pojawił się na boisku w 82. minucie. Zmienił Łukasza Tymińskiego. Nasz zespół wygrał 4:2 po bramkach Javiego Hernandeza, Grzegorza Bonina, Bartosza Śpiączki i Szymona Drewniaka.
„Peruwiański Makelele” łącznie rozegrał 9 spotkań w Zielno-Czarnej koszulce. Po meczu z Cracovią, wygranym przez Górnik 3:0, Atoche znalazł się w jedenastce kolejki. – Na środku wygląda dobrze. Podania są poprawne, choć na musi jeszcze się trochę poprawić – pisało RPP Noticas. Krakowskie klimaty bardzo służył Josmarowi, bo oprócz tamtego wyróżnienia, dodatkowo w meczu z Wisłą zaliczył asystę przy golu Bonina.
Gra w Górniku to też krótki romans Atoche z mediami społecznościowymi. Pomocnik założył wówczas konto na Twiterze. – To mój jedyny oficjalny profil. Zobaczmy, jak to idzie. Pozdrowienia dla wszystkich z Lublina – tak brzmiał jeden z jego pierwszych wpisów.
Reklamę na tym portalu zrobił mu Carlos Zambrano, który wówczas grał w Rubinie Kazań. – To dobrzy przyjaciele. Obaj znają się z Academii Cantolao. Ich losy są zupełnie inne, ale obaj występują w Europie. Atoche w Polsce, w Górniku. Zambrano w Rosji – tłumaczył na łamach „El Bocon” dziennikarz Diego Sotomayor.
Ugryzienie pająka
Co ciekawe, przydomek Makelele powstał w Polsce. Peruwiańska prasa wydawała się tym poniekąd zaskoczona. Zambrano pisał o Atoche per „Nero”, zaś niektóre publikacje medialne w ojczyźnie określają go jako „Chermo”.
W Peru Josimar był znany przede wszystkim z ostrej, nieustępliwej gry. W barwach Club Alianza Lima dostał aż 34 żółte kartki w 97 meczach. Jeszcze „lepszy” bilans miał w Acedemice Deportiva Cantolao, gdzie sędziowie napominali go aż 18 razy w 34 spotkaniach. Podczas 9 meczów w Górników obejrzał trzy żółte kartki.
Niestety, talent „Peruwiańskiego Makelele” nie rozbłysnął pełną klasą na Lubelszczyźnie. Piłkarz stracił część sezonu przez nietypową kontuzję. – Nie wiemy, co dokładnie się stało. Czy to był komar, czy pająk, ale Josimar został ugryziony i miał w łydce dziurę wielkości palca – mówił Smuda. – Trudno w tej chwili powiedzieć, kiedy będzie zdolny do gry. Musiał nawet przejść mały zabieg chirurgiczny, dlatego będziemy musieli chwilę na niego poczekać – dodawał. Spider-man to tylko bajka…
– Niestety Górnik spadł z ligi. Co prawda Josimar ma kontrakt z polskim klubem do grudnia 2018 roku, jednak przeanalizujemy możliwość rozwiązania go, aby przejść do innej drużyny – mówił po spadku Górnika Ricky Schanks.
Zastawialiście się kiedyś czy Górnik Łęczna to trudna do wymówienia nazwa? Zapewne nigdy nie przyszło Wam to do głowy. Jednak Peruwiańczycy łamali sobie języki. Tamtejszy portal depor.com stworzył artykuł o tytule „No es un trabalengua?”, co w wolnym tłumaczeniu oznacza „Czy to jest łamigłówka językowa?”. Zaszczytne pierwsze miejsce przypadło Josimarowi grającemu wówczas w Górniku.
A co dziś słychać u „Peruwiańskiego Makelele”? Po krótkim pobycie w Polsce Atoche wrócił do ojczyzny. Obecnie gra w Cusco FC.