„Las daje mi ciszę i spokój”. Kostrzewski na… grzybach

Mimo że mecz z Arką Gdynia się nie odbył, to piłkarze Górnika Łęczna nie mogli narzekać na nudę. Aron Stasiak wziął udział w biegu charytatywnym, a Adrian Kostrzewski wyszedł z bramki i… Tym razem w jego rękach nie znalazła się piłka, a koszyk pełen grzybów.

Historia grzybobrania jest niemal tak stara, jak świat. Według jednej z legend wiąże się ona z… Jezusem i św. Piotrem.

W rodzinie Adrian Kostrzewskiego tradycje grzybiarskie są nieco krótsze. – Mieszkałem pod Warszawą, nieopodal Puszczy Kampinoskiej, a to są świetne tereny do obcowania z naturą. Od małego z tatą chodziliśmy na grzyby. Tak to się w skrócie zaczęło – mówi bramkarz Górnika.

– Była okazja pójść do lasu, bo akurat przyjechała do mnie rodzina – dodaje Kostrzewski. – W sobotę wybraliśmy się na grzyby w okolicach Rogóźna. Niestety lasy są już mocno „przechodzone”, więc musieliśmy iść troszkę głębiej – dodaje. – Na szczęście Lubelszczyzna, a szczególnie okolice Łęcznej, są pełne pięknych lasów.

Kostrzewski przyznaje, że w grzybobraniu nie chodzi o same grzyby. – Maślaki, podgrzybki, zajączki – te podstawowe oczywiście znam, ale nie nazwałbym się fachowcem w tej dziedzinie – śmieje się bramkarz Zielono-Czarnych. – Przede wszystkim lubię chodzić do lasu, bo to daje mi spokój i pozwala się wyciszyć. Szczególnie przed wymagającym meczem.

– Wszyscy liczyliśmy na dobre spotkanie z Arką, ale wyszło, jak wyszło. Postanowiłem spożytkować dzień na kolejne wyjście na grzyby. Zrobiliśmy jakieś trzy kilometry. Dla kogoś to może być sporo, ale dla mnie to była czysta przyjemność – zaznacza Kostrzewski.

Adrian urodził się w 1998. – Moi rówieśnicy wolą spędzać, czas grając na konsoli albo oglądając seriale na Netfliksie. Ja zdecydowanie wolę wyjść i się poruszać. Fajnie jest spędzić czas nas świeżym powietrzu – mówi. – Szczerze przyznam, że niestety na grzybach praktycznie wcale nie widuję ludzi w moim wieku.

Pozostaje pytanie, co zrobić, gdy koszyk jest już pełny? – W zbieraniu grzybów najbardziej lubię czas spędzony w lesie – podkreśla Kostrzewski. – Te wole oddać komuś, kto ma z tego większą frajdę. Sam nic z nich nie przyrządzam, ale moja mama robi świetne przetwory – mówi młody golkiper.

W wolnym czasie Adrian zbiera grzyby, a na treningach daje z siebie sto procent, żeby zebrać cenne doświadczenie. Szansa na zobaczenie Kostrzewskiego w bramce może przytrafić się już podczas meczu z Koroną Kielce.